to tylko ciało logo
Jestem gruba — o tym, że wcale nie musisz jeść dużo.

Jestem gruba — o tym, że wcale nie musisz jeść dużo.

Bycie grubym kojarzone jest z lenistwem, łakomstwem i brakiem silnej woli, ale czy naprawdę każda osoba otyła jest niezdyscyplinowanym obżartuchem? W przedstawiony artykule pokaże Ci, jak niewiele potrzeba do tego, by w 5 lat dorobić się otyłości II stopnia.

A cały przykład sytuacji, ma za zadanie pokazać, że bezpośrednim problemem twojej nadmiernej masy ciała nie musi być jedzenie. Więc jeśli utożsamiasz się ze stwierdzeniem “jestem gruba” - czytaj dalej.

Jestem gruba — subiektywna ocena sytuacji

Niestety, coś, co zawsze będę podkreślać, to to, że kobiety często mają zaburzony obraz postrzegania własnego ciała, a co za tym idzie stwierdzenie "jestem gruba" może być nieadekwatne do okoliczności. W związku z czym, zanim przypiszesz sobie tytuł — jestem gruba. Sprawdź swoje BMI. Jeśli twoje BMI mieści się w normie — to znaczy, że prawdopodobnie zmagasz się z zaburzonym obrazem własnego ciała, masz zbyt skrajne oczekiwania wobec tego jak ono powinno wyglądać itd.

Jeśli jednak, twoje BMI zaczyna wchodzić na próg nadwagi lub jest już w widełkach otyłości, to znaczy, że z medycznego punktu widzenia jesteś za gruba i wchodzisz w zwiększone ryzyko chorób metabolicznych, ale to nie znaczy, że jest to sytuacja bez wyjścia i że teraz, jesteś na to skazana.

Jestem za gruba — ale nie zawsze dlatego, że codziennie jem fast-foody i łakocie i jestem leniwa

Dzisiaj dochodzisz do wniosków, że “jestem za gruba”, ale jednocześnie zdajesz sobie sprawę, że wcale nie jesz tak dużo, że twoje porcje nie wyróżniają się niczym szczególnym od członków twojej rodziny czy otoczenia. Więc w czym może tkwić problem bycia grubym?

Oczywiście jak zawsze podkreślę to, że każdy z nas jest indywidualny, ma swoją osobistą historię, swoje indywidualne doświadczenia żywieniowe (kreowane już na poziomie dzieciństwa), jak również szereg predyspozycji genetycznych i wzorców środowiskowych, więc twój przypadek nie musi być, aż taki prosty jak to tutaj opiszę.

W każdym bądź razie chce Ci pokazać jak niewiele potrzeba do tego, by zaburzyć naszą równowagę w organizmie i doprowadzić nasze ciało do otyłości.

od autora - psychodietetyk dominika czarniewska

Od autorki:

Zobacz inne moje artykuły w których omawiam szerzej problemy związane z nadmierną masą ciała.

“Mało jem, a jestem gruba” - mówiła Kasia na wizycie u psychodietetyka

Kasia ma 26 lat, 165 cm wzrostu, waży 100 kg — wszystko wskazuję na otyłość II stopnia. Przychodzi do gabinetu, nie po to, by zmienić swoje ciało, tylko po to — by zmienić swoje życie. Bo zwykłe spacery, zaczynają być problemem, praca zdalna przy komputerze potrafi usypiać, ubrania w sklepie nie leżą, a wyjścia ze znajomymi są krępujące. Nie mówiąc o wizytach u lekarza, gdzie często czuje się traktowana z góry — jako osoba, która jest po prostu leniwa.

I kiedy dochodzimy do sedna problemu, to okazuje się, że Kasia je względnie normalnie… tyle, co przeciętna kobieta jeść powinna. Schody natomiast zaczynają się wtedy, gdy okazuje się, że Kasia często miewa gorsze samopoczucie i wtedy sięga po czekoladę, serniczek; trudne spotkania w pracy przegryza batonikiem, a frustrację na wygląd swojego ciała, zajada weekendową pizzą.

Tych scenariuszy przejadania/objadania/ „pozwalania sobie”, notujemy około 8 miesięcznie. Wychodzą nam jakieś 3 czekolady, jedne chipsy, jedna pizza, dwa batoniki i jedne ciasteczka — jakieś 100 zł, tyle miesięcznie kosztuję otyłość Kasi. A tak naprawdę to jakieś ponad pół kilo dodatkowej masy ciała miesięcznie. Co w perspektywie 12 miesięcy daje nam około 7,5 kg.

Jestem gruba, bo życie jest dla mnie “za grube”

5 lat temu, Kasia wyprowadziła się z domu rodzinnego i zaczęła samodzielne, samotne życie — wtedy ważyła 60 kg. Jednak stres związany ze zmianą otoczenia, samotność, nieumiejętność radzenia sobie z emocjami, to wszystko w ciągu 5 lat doprowadziło ją do stanu zagrożenia zdrowotnego.

Czy Kasia jest leniwa, nie ma silnej woli i dyscypliny — czy może po prostu jest wrażliwa, zagubiona i jak 80% naszego społeczeństwa nienauczona obchodzenia się z emocjami?